W 5 meczach 8. kolejki drugoligowych zmagań trzy razy wygrali gospodarze. Pierwsze zwycięstwo w PLFA wywalczył debiutant Bydgoszcz Raiders. Po dogrywce w Gdyni triumfowali Angels Toruń. Z rywalizacji dotąd niepokonanych drużyn zwycięsko wyszli Saints. W innych spotkaniach górą byli Ravens i Devils B.
Anielska dogrywka
Seahawks Gdynia B - Angels Toruń 16:22
Sobotnie spotkanie w Gdyni rozgrywane było w upalnej atmosferze i przyniosło wiele emocji. Gospodarze, którzy do tej pory nie przegrali żadnego spotkania, przedstawili nieco odmienne oblicze. Widoczne było to głównie w formacji ofensywnej, która borykała się ze stanowczo zbyt dużą ilością pomyłek i niecelnych podań, co ostatecznie wpłynęło na niekorzystny dla Jastrzębi wynik. Torunianie również nie uniknęli błędów, jednak popełnili ich mniej.
Pierwsza kwarta upłynęła pod hasłem „przechwyty”. Pierwszy z nich zaliczył Mateusz Kaczmarek, dzięki któremu Angels mogli rozpocząć atak na 39. jardzie pola przeciwnika. Defensywa Jastrzębi była jednak na tyle czujna, że w trzech próbach nie pozwoliła gościom na zagrożenie polu punktowemu. W czwartej próbie kibice mieli pierwszą, ale niejedyną tym meczu okazję na obserwowanie próby kopnięcia z pola w wykonaniu Aniołów. Tym razem nie stanowiła ona zagrożenia dla Seahawks. Przy kolejnym posiadaniu piłki przez Jastrzębie sytuacja… powtórzyła się. Choć rozgrywający gospodarzy Aleksander Kordyś dzięki wsparciu swojej linii ofensywnej zdobył kilka pierwszych prób, w następnej akcji tak niefortunnie posłał piłkę, że ta trafiła w ręce defensywnego zawodnika gości, którego po 25 jardach dał się zatrzymać guardowi Jastrzębi Rafałowi Zapadce. Piłka jednak niedługo znajdowała się w rękach torunian. Tym razem przechwytem wykazał się hiszpański zawodnik Seahawks - Antonio Urrutia Cascales. Tak wiele interceptions zaowocowało tym, że obie drużyny już do końca meczu skupiły się głównie na akcjach biegowych.
Z pewnością był to nasz najtrudniejszy i najcięższy z pojedynków, które do tej pory rozegraliśmy. Na szczęście zakończył się po naszej myśli.Patryk Dębowski, linebacker Angels
W drugiej kwarcie determinacja gospodarzy dała znać o osobie i po kilku akcjach kibice żółto-czarnych cieszyli się z pierwszego przyłożenia w wykonaniu Mateusza Króla. Dwupunktowe podwyższenie dała gospodarzom akcja Mikołaja Mellera. Angels szybko stanęli na nogach, skutecznie zbliżając się do end zone Seahawks. Choć wydawało się ,że przyjezdni będą blisko odrobienia straty, defensywa Jastrzębi pokazała swój lwi pazur, zatrzymując bardzo aktywnego Bartosza Mroza w czwartej próbie tuż przed gdyńskim polem punktowym. Warto podkreślić, że w tej części meczu to właśnie formacje defensywne obu drużyn liczyły się najbardziej. Na przerwę rywale schodzili przy stanie 8:0 dla gdynian.
W drugiej połowie meczu Jastrzębie okazały się bardzo gościnne i właściwie sprezentowały przeciwnikom przyłożenie. Najpierw w trakcie ucieczki piłkę niefortunnie wyrzucił Kordyś, co oczywiście skwapliwie wykorzystał czujny i tajemniczy zawodnik z numerem 55, jak się później okazało Mateusz Kaczmarek). Później gospodarze oddali jeszcze 15 jardów za przewinienie osobiste i… po trzyjardowym biegu zawodnik Torunia Łukasz Kuśmirek cieszył się z pierwszych punktów na koncie Angels. Podwyższenie Mroza zniwelowało przewagę gdynian do jednego punktu. W tej części meczu Jastrzębie odpowiedziały jeszcze jednym, efektownym przyłożeniem w wykonaniu Króla. Dwa punkty dla Seahawks dołożył w podwyższeniu Kordyś. Radość żółto-czarnych nie trwała długo, bo Torunianie szybko otrząsnęli się i już po chwili kibice zobaczyli bodajże najciekawszą akcję meczu - po świetnie rozegranej zmyłce w wykonaniu Aniołów. Jakub Mazan wykonał 40 jardowy bieg i zakończył go dopiero w polu punktowym Jastrzębi. Dało to kolejne 6 oczek na koncie gości.
Początek czwartej kwarty wyglądał obiecująco dla gospodarzy – niezłe biegi w wynikaniu Króla zbliżały Seahawks do end zone rywali, jednak fatalny błąd i strata piłki przez tego zawodnika zabrały szanse na punkty. Torunianie nie zasypywali gruszek w popiele. Dobra dyspozycja Tomasza Kuski i Mroza pozwoliły Angels zbliżyć się na tyle, że przyjezdni zdecydowali się na próbę field goala. I choć w pierwszym podejściu zbyt szybko rozpoczęli akcję, co skutkowało powtórzeniem próby, to już w drugim poszło im gładko. Na tablicy trzy punkty po stronie Aniołów dołożył Mróz i wyświetlił się remisowy wynik 16:16. Jastrzębiom nie pozostało zbyt dużo czasu na zdobycie przewagi. Biegi Króla i kary dla gości co prawda zbliżyły ofensywę gdynian na siódmy jard od end zone Aniołów, jednak zbyt nerwowa końcówka i zgubiona tuż przed polem punktowym piłka zaprzepaściły szanse na punkty. Nadzieja w kibicach żołto-czarnych odżyła jeszcze na chwilę, gdy przechwytem i imponującym biegiem wykazał się Patryk Klein, ale wówczas… sędziowie odgwizdali koniec meczu.
skrót akcji punktowych:
zapis całej dogrywki:
ostatnia akcja przyłożenie po przechwycie:
Zawodnicy obu drużyn, którzy w upalnej temperaturze zmagali się już ponad 2 godziny stanęli przed kolejnym wyzwaniem - dogrywką. W myśl przepisów o wygranej miały decydować pierwsze zdobyte w doliczonym czasie punkty. Jak się wkrótce okazało ich egzekutorem został zawodnik Angels Toruń Patryk Dębowski, który dzięki przechwytowi i 70-jardowej akcji powrotnej zapewnił przyjezdnym zwycięstwo. Mecz zakończył się wynikiem 22:16 dla Angels Toruń.
- Z pewnością był to nasz najtrudniejszy i najcięższy z pojedynków, które do tej pory rozegraliśmy. Na szczęście zakończył się po naszej myśli. Obie formacje zrobiły wszystko, aby osiągnąć wymarzony cel. Cieszę się, że mogłem dołożyć cegiełkę do tego triumfu - spuentował zdobywca decydujących punktów, Patryk Dębowski.
- Przewidywałem, że o końcowym wyniku będą decydować formacje obronne, ale ten stopień zaskoczył mnie. Seahawks dysponują świetnym zespołem. Przede wszystkim obie linie rozegrały doskonałe spotkanie. Na szczęście udało nam się znaleźć na to receptę i wygrać trudny mecz na pięknym obiekcie. Mobilizuje nas do to ciężkiej pracy -z racji "ciasnoty" w tabeli nie możemy sobie pozwolić na potknięcie - stwierdza trener Aniołów, Rafał Kaleta.
- Był to najgorszy mecz w moim życiu. Czuję się w pełni odpowiedzialny za dzisiejszy wynik. Styl w jakim ponieśliśmy dziś porażkę daje jasny wniosek - aby odnieść sukces musimy skupić się na treningach - skomentował Aleksanders Kordyś, rozgrywający Seahawks B.
Seahawks Gdynia B - Angels Toruń 16:22 (0:0, 8:0, 8:13, 0:3, 0:6)
II kwarta
8:0 przyłożenie Bartosza Króla po 8-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Mikołaj Meller)
III kwarta
8:7 przyłożenie Łukasza Kuśmirka po 3-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Bartosz Mróz)
16:7 przyłożenie Bartosza Króla po 11-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Aleksander Kordyś)
16:13 przyłożenie Jakub Mazana po 40-jardowej akcji biegowej
IV kwarta
16:16 25-jardowe kopnięcie z pola Bartosza Mroza
dogrywka
16:22 przyłożenie Patryka Dębowskiego po 70-jardowa akcja powrotnej po przechwycie
Mecz obejrzało 150 widzów.
MVP meczu: Patryk Dębowski (linebacker Angels Toruń)
Anna Cygańska-Zapadka
Najeźdźców pierwszy raz
Bydgoszcz Raiders - Griffons Słupsk 20:14
Do sobotniego meczu Raiders i Griffons przystępowali bez zwycięstwa. Po wyraźnej porażce na początku sezonu z Cougars i 18-punktowej przegranej w derbach Bydgoszczy Najeźdźcy byli zmobilizowani by już w trzecim meczu w swojej przygodzie z PLFA odnieść zwycięstwo. Gryfy mają za sobą jeszcze cięższy początek rozgrywek. Po niewysokiej porażce z Archers słupczanie na własnym boisku zostali rozgromieni przez Seahawks Gdynia B.
Po pierwszej kwarcie, w której kibice nie zobaczyli akcji punktowych, w drugiej gospodarze wyszli na prowadzenie po akcji Jakuba Widawskiego po podaniu Jakuba Kołodziejczyka. Dzięki skutecznemu podwyższeniu za dwa punkty w wykonaniu pierwszego z nich na przerwę bydgoszczanie schodzili prowadząc 8:0.
Odczuwamy wielką radość. Sądząc po reakcjach naszych zawodników wygląda na to, że w ich serca wstąpiły nowe siły.Jakub Spłocharski, menadżer Raiders
Po wznowieniu gry do głosu doszli przyjezdni. Świetnym biegiem popisał się Dawid Czauderna i rywali dzieliły raptem dwa punkty. A początku czwartej kwarty po raz pierwszy w meczu na prowadzenie wysforowali się słupczanie po ładnym biegu rozgrywającego Kamila Wysockiego. Tym razem skuteczne podwyższenie za dwa punkty pozwoliło im oddalić się od przeciwników na 6 oczek.
Końcówka meczu należała do grających w dużo szerszym składzie gospodarzy. Najpierw do remisu doprowadził Jakub Widawski. Co ciekawe po tej akcji bydgoszczanie zdecydowali się na próbę podwyższenia za dwa. Szansę zmarnowali. Ostatni cios należał jednak do nich. Kolejne precyzyjne podanie Kołodziejczyka wykorzystał Paweł Karandyszewski. Mecz zakończył się triumfem Raiders 20:14.
- Odczuwamy wielką radość. Sądząc po reakcjach naszych zawodników wygląda na to, że w ich serca wstąpiły nowe siły. Zapewnialiśmy ich, że jak będą solidnie pracować to przyjdą triumfy. Jak zwykle gorzej zagraliśmy na początku drugiej połowy, ale na szczęście udało się odrobić straty i wygrać. Morale nam bardzo wzrosło. To na pewno zaprocentuje na treningach i w kolejnych spotkaniach - skomentował Jakub Spłocharski, menadżer Bydgoszcz Raiders.
- Indywidualne błędy nie pozwoliły nam wygrać tego wyrównanego meczu. Zabrakło tez głębi w składzie. Przy tak wysokiej temperaturze szeroka ławka jest niezwykle ważna - powiedział Kamil Wysocki, rozgrywający Griffons Słupsk. - Raiders grają nieźle szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę jak młoda to drużyna. Jeśli chodzi o defensywę to różnicę w tej formacji robił ich linebacker Bartosz Spłocharski. Przed nami trzy trudne mecze, ale zamierzymy dać radość naszym kibicom i w końcu wygrać - dodał Wysocki.
Bydgoszcz Raiders - Griffons Słupsk 20:14 (0:0, 8:0, 0:6, 12:8)
II kwarta
8:0 przyłożenie Jakuba Widawskiego po 3-jardowej akcji po podaniu Jakuba Kołodziejczyka (podwyższenie za dwa punkty Jakub Widawski)
III kwarta
8:6 przyłożenie Dawida Czauderny po 60-jardowej akcji biegowej
IV kwarta
8:14 przyłożenie Kamila Wysockiego po 16-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa Szymon Wicik po podaniu Kamila Wysockiego)
14:14 przyłożenie Jakuba Widawskiego po 14-jardowej akcji biegowej
20:14 przyłożenie Pawła Karandyszewskiego po 26-jardowej akcji po podaniu Jakuba Kołodziejczyka
MVP meczu Jakub Widawski (running back Bydgoszcz Raiders).
Mecz obejrzało 150 widzów.
Biuro Prasowe PLFA
Święto w Częstochowie
Saints Częstochowa - Pretorians Skoczów 26:12
Bardzo ciekawie zapowiadający się mecz pomiędzy niepokonanymi do tej pory zespołami Saints i Pretorians zakończył się zwycięstwem Świętych 26:12, którzy umocnili się na pierwszym miejscu grupy południowej PLFA II.
Cieszy fakt, że ciężka praca jaką włożyliśmy w organizację i promocję tego meczu przyniosła oczekiwane efekty. Duża grupa kibiców doskonale się bawiła.Piotr Mróz, prezes Saints
Gdy Święci objęli prowadzenie w tym meczu, mogło się wydawać, że Pretorianie, którzy grają pierwszy sezon w PLFA II już się nie podniosą. Nic bardziej błędnego. Jeszcze w pierwszej kwarcie wyszli na prowadzenie po bardzo dobrych akcjach biegowych Przemysława Lanca.
Jednak bardziej doświadczeni gospodarze nie załamali się tym i w drugiej kwarcie dwukrotnie zdobywali punkty. Najpierw po akcji biegowej Aleksandra Mieruszyńskiego, a później po przechwycie, który znacząco mógł wpłynąć na morale gości.
W trzeciej i czwartej kwarcie Saints pokazali się z bardzo dobrej strony, nie pozwalając rywalom na zdobycie punktów. Na domiar złego dla gości częstochowianie dołożyli kolejne przyłożenie. Skuteczne podwyższenie Damiana Belicy ustaliło wynik spotkania na 26:12.
- Na początku byliśmy świadkami bardzo wyrównanego pojedynku. Pretorians grali bardzo twardo, ale z biegiem czasu to my przejęliśmy inicjatywę i odnieśliśmy zwycięstwo. – komentuje Piotr Mróz, prezes Saints Częstochowa. - Cieszy fakt, że ciężka praca jaką włożyliśmy w organizację i promocję tego meczu przyniosła oczekiwane efekty. Duża grupa kibiców doskonale się bawiła. Chciałbym bardzo pochwalić sędziów, których oceniam na 6+ - zakończył Mróz.
- Mecz zakończył się naszą porażką, ale nie mamy się czego wstydzić. Na pewno musimy poprawić formację ofensywną, przede wszystkim zawodnicy muszą popracować nad zagrywkami, by zwiększyć naszą siłę rażenia. Nie chciałbym jednak nikogo obwiniać, po prostu jest to nasz pierwszy sezon i brakuje nam doświadczenia - powiedział Łukasz Stępień, prezes Pretorians Skoczów. - Chciałbym pochwalić formacje specjalne i defensywę, która dzielnie radziła sobie z akcjami biegowymi Saints - dodał Łukasz Stępień
Saints Częstochowa - Pretorians Skoczów 26:12 (7:12, 12:0, 0:0, 7:0)
I kwarta
7:0 przyłożenie Jacka Wróblewskiego po 10-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Damian Belica)
7:6 przyłożenie Kamila Baranowskiego po 4-jardowej akcji biegowej
7:12 przyłożenie Przemysława Lanca po 5-jardowej akcji po podaniu Jindry Strobla
II kwarta
13:12 przyłożenie Aleksandra Mieruszyńskiego po 21-jardowej akcji biegowej
19:12 przyłożenie Marka Musiała po 17-jardowej akcji powrotnej po przechwycie
IV kwarta
26:12 przyłożenie Konrada Witczaka po 20-jardowej akcji powrotnej po przechwycie (podwyższenie za jeden punkt Damian Belica)
MVP meczu Aleksander Mieruszyński (running back Saints Częstochowa)
Mecz obejrzało około 700 widzów.
Gabriel Zdrojewski
Przesądziły podania
Majster-Pol Broncos Sucha Beskidzka - Ravens Globinit Rzeszów 13:55
W meczu 8. kolejki rozegranym w Suchej Beskidzkiej, pomiędzy Broncos a Ravens lepsi okazali się goście. Ravens od początku meczu pokazali, że są w dobrej formie. Wszyscy zawodnicy bez zastrzeżeń spełniali swoje zadania co przełożyło się na prowadzenie 14:0 po pierwszej kwarcie, w której swoją dobrą dyspozycję pokazali - powracający po trzymiesięcznej przerwie - rozgrywający gości Daniel Krawiec i Michał Tittinger.
W drugiej kwarcie pierwsze punkty zdobyli gospodarze po akcji biegowej Grzegorza Błachuta. Był to na pewno optymistyczny akcent na zakończenie pierwszej połowy.
Gdy w trzeciej kwarcie, kolejne przyłożenie za sprawą Bartłomieja Pelcla zdobyli Broncos, wydawało się, że rzeszowianie mogą zacząć grać bardziej nerwowo. Jednak Ravens zaczęli grać jeszcze lepiej co pozwoliło im stopniowo zwiększać przewagę, między innymi dzięki długim i dokładnym podaniom Daniela Krawca.Tak było w czwartej kwarcie, gdy kolejne przyłożenie po 20- jardowym podaniu i 10- jardowej akcji biegowej zdobył Michał Tittinger.
- W pierwszej połowie szło nam dobrze. Nawet na początku trzeciej kwarty byliśmy bliscy odrobienia strat - skomentował Robert Drobny, główny trener Majster-Pol Broncos Sucha Beskidzka. - Niestety, Ravens przełamali naszą defensywę bardzo dobrymi długimi podaniami, po których lawinowo posypały się kolejne przyłożenia dla gości. Po tej porażce straciliśmy szansę, by cokolwiek ugrać w tym sezonie PLFA II, ale gramy do końca - dodał Drobny.
- Wynik mówi sam za siebie. Mimo kłopotów kadrowych, wszystkie formacje zrobiły swoje. Ciężko mi wskazać najlepszego zawodnika, ponieważ jako drużyna pokazaliśmy się z najlepszej strony - powiedziała Magdalena Franczyk, rzecznik prasowa Ravens Rzeszów.
Majster-Pol Broncos Sucha Beskidzka - Ravens Globinit Rzeszów 13:55 (0:14, 7:0, 6:20, 0:21)
I kwarta
0:7 przyłożenie Daniela Krawca po 10-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Artur Pleśniak)
0:14 przyłożenie Michała Tittingera po 20-jardowej akcji po podaniu Daniela Krawca (podwyższenie za jeden punkt Artur Pleśniak)
II kwarta
7:14 przyłożenie Grzegorza Błachuta po 2-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Grzegorz Palichleb)
III kwarta
13:14 przyłożenie Bartłomieja Pelcla po 40-jardowej akcji biegowej
13:21 przyłożenie Jakuba Stawickiego po 12-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Artur Pleśniak)
13:28 przyłożenie Pawła Cieślika po 40-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Artur Pleśniak)
13:34 przyłożenie Łukasza Luteckiego po 7-jardowej akcji po podaniu Daniela Krawca
IV kwarta
13:40 przyłożenie Michała Tittingera po 30-jardowej akcji po podaniu Daniela Krawca
13:43 30-jardowe kopnięcie z pola Artur Pleśniak
13:49 przyłożenie Artura Strojka po 10-jardowej akcji powrotnej po przechwycie
13:55 przyłożenie Jakuba Chlebicy po 10-jardowej akcji po poddaniu Daniela Krawca
MVP meczu Michał Tittinger (skrzydłowy Ravens Rzeszów)
Mecz obejrzało 200 widzów.
Gabriel Zdrojewski
Wrocław obronił się przed Grzmotami
Devils Wrocław B - Rybnik Thunders 8:6
Ostatni mecz 8. kolejki okazał się tym, w którym zdobyto najmniej punktów w tegorocznych rozgrywkach PLFA II. Przez całe spotkanie dobrze dysponowane były formacje obronne obu zespołów. Zarówno Devils B, jak i Thunders mieli problem z wykonywaniem skutecznych akcji podaniowych. Rybniczanie próbowali opierać swoją grę w ataku na granych do znudzenia akcji biegowych środkiem.
Dzisiaj zaprezentowaliśmy się szczególnie dobrze w obronie wymuszając na rybniczanach 5 strat. Zabrakło wykorzystania okazji w ataku.Seweryn Plotan, menedżer Devils
O losach meczu zdecydowała liczba strat. Devils aż trzykrotnie przechwytywali podania rozgrywającego gości. Dodatkowo dwa razy odzyskiwali piłkę zgubioną przez rywali. W całym meczu Thunders wykorzystali jedną okazję na odebranie piłki rywalom, gdy jeden z defensorów przyjezdnych przechwycił podanie Adama Góralskiego.
Jedyne przyłożenie Devils zdobył Tomasz Soska po precyzyjnym podaniu Góralskiego. Rozgrywający drugiej drużyny Devils dobrze zachował się też przy próbie podwyższenia za dwa punkty, gdy dobrym rzutem obsłużył Soskę.
Na początku czwartej kwarty do głosu doszedł atak rybniczan. Podanie Grzegorza Kozuba wykorzystał Maciej Krakowczyk i zespoły dzieliły tylko dwa punkty. Goście zdecydowali się na próbę podwyższenia, która pozwoliłaby im doprowadzić do remisu. Bieg został jednak zatrzymany przed polem punktowym Diabłów.
W końcówce spotkania Thunders znaleźli się niedaleko od pola punktowego gospodarzy. Ich szanse na pierwszy triumf w sezonie zaprzepaścił przechwyt w wykonaniu wrocławian. Mecz zakończył się skromnym zwycięstwem Devils B 8:6.
- Dzisiaj pozwoliliśmy zagrać wielu perspektywicznym zawodnikom. Na pozycji rozgrywającego wystąpił młody Adam Góralski. Pierwszym running backiem był Ernest Rogowicz. Dzisiaj zaprezentowaliśmy się szczególnie dobrze w obronie wymuszając na rybniczanach 5 strat. Zabrakło wykorzystania okazji w ataku - skomentował Seweryn Plotan, menadżer Devils Wrocław. - Teraz szykujemy się na najważniejszy mecz sezonu zasadniczego, czyli starcie z Saints, które odbędzie się 7 lipca w Częstochowie - dodał Plotan.
Devils Wrocław B - Rybnik Thunders 8:6 (0:0, 8:0, 0:0, 0:6)
II kwarta
8:0 przyłożenie Tomasza Soski po 15-jardowej akcji po podaniu Adama Góralskiego (podwyższenie za dwa punkty Tomasz Soska po podaniu Adama Góralskiego)
IV kwarta
8:6 przyłożenie Macieja Krakowczyka po 10-jardowej akcji po podaniu Grzegorza Kozuba
MVP meczu Ernest Rogowicz (running back Devils Wrocław B)
Mecz obejrzało 150 widzów.
Biuro Prasowe PLFA